wtorek, 30 lipca 2013

FESTYN W NADOLU I BOSO PRZEZ ŚWIAT

Wpadłam na jeden dzień do domu,więc podzielę się z Wami jak spędzam wolne dni.Niestety na razie były to tylko dwa piękne letnie dni.W sobotę dojechałam do Nadola dopiero popołudniu i zastałam na działce rodzinkę,z dwoma najmłodszymi członkami naszej rodzinki,bardzo się ucieszyłam bo i oni i ich rodzice są bardzo wesołymi ludźmi,z którymi miło spędza się czas.Oczywiście wykorzystaliśmy pogodę i pływaliśmy wszystkim co mamy po jeziorze:)Na miejscu dowiedziałam się,że w skansenie jest festyn i ucieszyłam się,bo to fajna impreza.Jakoś przez ogrom zajęć i obowiązków w tym roku uciekł mi termin festynu.Umówiliśmy się,że pójdziemy tam w niedzielę,już cieszyłam się,na samą myśl,że pokażę Wam to piękne miejsce.Wieczór przegadaliśmy a rano już wszyscy byli na wodzie,a męska część rodziny okupowała żaglówkę i szalała wykorzystując niesamowity wiatr.Było nam cudownie,spokojnie i radośnie,to właściwie był mój pierwszy wolny dzień bez obowiązków,więc tym bardziej się cieszyłam niedzielą.Po południu zebrałam się i z siostrzenicą męża pojechałam do skansenu i.....rozczarowałam się.Ogrom tłumu,głośno,tłoczno a stanowisk z rękodziełem o połowę mniej niż w poprzednich latach,do tego zamiast wyrobów regionalnych,gdzie poprzednio zajadałyśmy się cudami jakie robiły Panie z koła gospodyń wiejskich były stanowiska lokalnych sklepów mięsnych.A tylko w kilku miejscach można było kupić miód,nalewki,wyroby mięsne i sery.Do tego te stragany były w różnych,oddalonych od siebie miejscach,a poprzednio ustawione były obok siebie.Ale mimo to kupiłam boską miodówkę,polowałam na nalewkę z żurawiny ale już została sprzedana,pyszny chleb i sery oraz wyroby mięsne.Zdjęć skansenu nie zrobiłam,bo tłok mnie przerażał i po zaledwie 30 minutach uciekłam do mojej oazy spokoju.Obiecuję,że w tym tygodniu pokażę Wam piękno tego skansenu,bo chcę z moim synkiem odwiedzić to miejsce na spokojnie.Pokażę Wam kilka zdjęć,które udało mi się zrobić:





Stanowczo wolę fotki z moich miejsc nad jeziorem:










Reszta zdjęć za kilka dni:)
A dlaczego przyjechałam do domu,ponieważ siostrzenica mojego męża,namówiła mnie na spotkanie z Wojciechem Cejrowskim .Miałam opory przed tym spotkaniem,ponieważ wiele z jego poglądów nie jest mi bliskich ale lubię jego programy i książki.Spotkanie okazało się REWELACYJNE!!!Jeśli będziecie miały okazję iść na takie spotkanie to skorzystajcie.Dawno się tak nie uśmiałam,ponieważ Pan Cejrowski opowiedział kilka czy nawet kilkanaście świetnych i śmiesznych historii a do tego ciekawie opowiadał o Prawach Dżungli,pokazując niesamowite zdjęcia.Niezapomniane spotkanie,nie wiedziałam,że On potrafi tak świetnie opowiadać również na żywo,z wielką swadą,piękną polszczyzną pokazał się z jak najlepszej strony.A wiecie co mi zapadło najbardziej w pamięci,opowiedział nam jak Indianie traktują starszych gdy umierają?Opiekują się nimi do ostatnich chwil a gdy już przychodzi czas umierania kładą starszą osobę w hamaku w pozycji embrionalnej i huśtają go aby poczuł się znowu jak niemowle,śpiewają im piękne kołysanki aż zatraca się rzeczywistość i starsi ludzie,już nie wiedzą czy są starymi schorowanymi ludźmi czy małymi niemowlakami.I tak pięknie odchodzą.....
Pan Cejrowski będzie znowu za rok u nas i na pewno pójdę na jego występ z wielką chęcią,zabierając rodzinkę.A przy okazji muszę Wam powiedzieć,że spotkanie odbywało się na największej sali multikina w Rumi  i sala była pełna a prezentacje były dwie,więc dużo osób skorzystało z tej przyjemności:)
A teraz uciekam nad jeziorko,na szczęście mam tam słabe bo słabe ale mam łącze,więc zajrzę na pewno do Was.Idą znowu upały,więc mam nadzieję,że będziecie mogły odpocząć!!!




sobota, 27 lipca 2013

INSPIRACJE :PIĘKNE BALKONY I TARASY

Dziś króciutko,zaraz jadę na kilka dni nad jezioro,ponieważ u nas żar leje się z  nieba.Choć nastrój dziś mam raczej kiepski,czy Wy też macie czasami tak,że nikt z bliskich nie potrafi zrozumieć co Was gryzie?I zupełnie inaczej interpretuje Wasze zachowanie?Jak tak miałam dzisiaj i nie jest mi z tym dobrze.Ale co tam,nie z takimi sytuacjami człowiek sobie radzi  i musi być czasami z czymś sam:)W związku z tym,że na działce nie mam  łącza z internetem,pewnie odezwę się po powrocie.Ale zanim wyjadę chciałabym pokazać Wam co znalazłam w sieci,szukając inspiracji i pomysłów na zmiany na moim tarasie.Może któraś z Was jakiś pomysł wpadnie do głowy oglądając te zdjęcia.Polecam.I oczywiście,mam nadzieję,że Wy również odpoczniecie przez kilka następnych dni,ponieważ pogoda ma nas rozpieszczać.Ja kupiłam trzy nowe książki i mam zamiar poleniuchować na hamaku nad brzegiem  jeziora.Na pewno zrobię kilka fotek i pokażę Wam jak u mnie jest ładnie:)




























wtorek, 23 lipca 2013

JAK ZROBIŁAM SŁOIKI NA ZIOŁA I NIE TYLKO.....

Jak wiecie uwielbiam zioła i rosną mi na tarasie ciesząc moje oczy.Właściwie wykorzystuję je na co dzień ale w tym roku jest ich tak dużo,że postanowiłam zamknąć je w zamrażarce i suszone w  pojemnikach  a że takowych nie mam pomyślałam,pomyślałam i wymyśliłam.Najłatwiej byłoby kupić ale nic mi się nie podobało,więc wykorzystałam słoiki popularnej firmy,których mam dość dużo i udekorowałam je w następujący sposób:

Ale zanim opiszę co zrobiłam pokażę mój letni stół do pracy,oczywiście na tarasie:

 A na nim zioła już ususzone,gazetka jako podkład(oczywiście od razu widać co jest moją pasją:)....i nie są to wampiry:)))

I mój stół z innej perspektywy-czy Wy też tak macie,że nigdy nie umiecie pracować w porządku?
 Ziółka na pierwszym miejscu
 Przy okazji pochwalę się cudownym prezentem jaki dostałam od Agnieszki z bloga:http://podmoimniebem.blogspot.com/Nie dość że obdarowała nie cudownymi błękitnymi nożyczkami to:

...dodała jeszcze równie piękne różowe.A przy okazji prac dekoracyjnych,poczytałam sobie co nie co:)W końcu zawsze trzeba się dokształcać:)
Popracowałam pomalowałam pokrywki owej znanej firmy na biało,nałożyłam czapeczki,które dostałam właśnie od Agnieszki i udekorowałam błękitną wstążką i efekt jest taki:




Następne w kolejce są słoiczki na bazylię,carry,majeranek i tymianek.Tylko nie wiem gdzie postawić słoiki w kuchni,na razie stoją na oknie.A przy okazji chciałabym Wam pokazać jak zmieniam swoją rzeczywistość dzięki Wam,jeszcze parę miesięcy temu obok zlewozmywaka stał płyn do mycia,proszek do czyszczenia  gąbki i coś tam jeszcze jak to w typowej kuchni.Zobaczyłam na Waszych blogach,że można inaczej,podpatrzyłam,pomyślałam i teraz u mnie jest ładniej:)))Dzięki!!!

Przy okazji druga strona okna i parapetu z ziołami,skrzynkami od Ewuni z :http://shabby-shop76.blogspot.com/ i przyprawami:


I na koniec chciałabym polecić Wam świetne danie,które dzisiaj bardzo smakowało mojej rodzinie.Nie będę dokładnie podawać przepisu,ponieważ to łatwy do przygotowania przepis.Udziec z indyka smarujecie przyprawami,ja wykorzystuję najprostrze :sól,pieprz,papryka,majeranek.Pozostawiam na chwilę mięso aby trochę przeszło przyprawami.Przycinam na paski szynkę mocno wędzoną,ja dziś użyłam szynki szwarwaldzkiej,a na górę kładę zioła,Wszystko obwiązuję nitką.Tak przygotowane mięso piekę w brytwannie w piekarniku około godzinę czasami półtorej w temperaturze około 200 stopni.Smak mięsa dzięki ziołom jest niesamowity.Ja dziś użyłam:rozmaryn,tymianek,oregano i majeranek.Polecam serdecznie to aromatyczne i soczyste mięso:

Do dekoracji użyła WŁASNE pomidorki koktajlowe,które rosną na moim tarasie i są boskie!!!


 Mam nadzieję,że któraś z Was dotrwała do końca:))Bo jakiś mi wyszedł długaśny ten post:)))

niedziela, 21 lipca 2013

SMAKI LATA CZ II-ZUPA KURKOWA CZYLI ZUPA Z KUREK:)

Tak jak obiecywałam dzisiaj przedstawię Wam pyszną i delikatną zupę kurkową.Bardzo ją lubię,bo jest lekka i właśnie takie dania preferuję w upalne dni.U nas dziś nad morzem ciepło,29 stopni,więc na obiad wystarczy taka zupa a na deser lody!!! Na szczęście wieje dość silny wiatr i nie odczuwa się tak  wysokiej temperatury.U mnie wszyscy w domu raczej wolą -30 niż +30,co dla wielu będzie to szokiem,ale niestety tak mamy,nie lubimy upałów.W każdym razie mam nadzieję,że skorzystacie z przepisu,dzisiaj zupa łagodna a za jakiś czas pikantna jak dostanę kolejną porcję kurek.
SKŁADNIKI NA ZUPĘ KURKOWĄ:
-300gr kurek
-1 cebula drobno pokrojona
-1 cebula w całości
-3 marchwie
-1 pietruszka
-kawałek selera
-1.5 l wywaru,ja przygotowuję albo na drobiu albo na rosołkach
-150 ml śmietany 18%
-sól,pieprz,
-masło z dwie łyżki
-koperek

PRZYGOTOWANIE:
Na patelni rozpuścić masło,wrzucić na patelnię drobno pokrojoną cebulkę i dodać umyte i osuszone kurki,które kroję na dość duże kawałki.Kurki duszę na maśle około 5 minut.Do wywaru dodać marchewkę,pietruszkę,seler i ziemniaki oraz cebulę w całości.Gotować około 20 minut pod przykryciem aż warzywa będą miękkie.Dodać przyprawy a następnie grzyby uduszone na maśle.Na koniec odlać odrobinę wywaru do kubka i dolać do niego śmietanę,wszystko wlać do zupy i jeszcze chwilę dusić,około 10-15 minut.Zupę przed podaniem posypać koperkiem.Mam nadzieję,że będzie Wam smakować!!!



Od wielu lat z wielkim podziwem oglądam torty angielskie,uwielbiam pomysłowość jaka towarzyszy ich wykonaniu i podziwiam dziewczyny,które je wykonują.Jakiś czas temu odnalazłam w sąsiedniej miejscowości Panią która robi cuda i moja córka zamówiła dla swojego chłopaka i jego brata tort,zgodny z ich zainteresowaniami:)Mam nadzieję,że podobał się,bo bardzo się postarała,żeby zrobić im niespodziankę.Cudny jest,więc pokazuję go Wam:




Na koniec chciałabym serdecznie powitać nowe obserwujące mnie fantastyczne dziewczyny,byłam u Was i macie cudowne blogi,więc jeszcze raz dziękuję za Waszą obecność:Anię,Elę,Kryskę i Spełnione Marzenia.Zaglądajcie do mnie jak najczęściej!!!