Wpadłam na pomysł zmian,robiąc dekorację letnią naszego kwiaciarnianego okna,gdy kupiłam kilka drobiazgów w stylu marine.
Jak mam nadzieję,pamietacie jeszcze rok temu mój taras tak się prezentował:
W tym roku rządzą niebieskości,szarości i granaty:)A najfajniejsze było to,że nie musiałam wydać pieniędzy na zmiany tarasowe,ponieważ większość zalegała w szafach i w domku w Nadolu.Na mojej półce same morskie detale:
I mój stół z nowym obrusem....
W związku z tym,że jestem dość zabiegana postanowiłam nie sadzić w tym roku surfinii,jednak one same do mnie trafiły:)Zniszczyła nam sie jedna partia i tak bardzo mi było żal je wyrzucić,postanowiłam je uratować.Wsadziłam i odwdzięczyły mi się pięknymi kwiatami.To inna odmiana niż te co miałam zazwyczaj,więc nie muszę codziennie obrywać przekwitnięte kwiaty,troche mam z nimi mniej pracy.Generalnie mam białe kwiatki ale na oknie postawiłam aby przełamać trochę tę biel,czerwone pelargonie a na półkach i stole niebieską lobelię.Właściwie to kolor indygo:)
I jeszcze kilka fotek:)
Mam nadzieję,że podoba sie Wam na moim tarasie:)Niestety nie miałam zbyt dużo wolnego w lipcu a tym samym czasu na czytanie,ale kilka dni spędziliśmy w Nadolu i mogę Wam polecić kilka świetnych pozycji,zrobię to w kolejnym poście:)Przepis na obiecane sałatki też będzie:))))I koneicznie muszę Wam napisać o pewnej bardzo miłej wizycie fantastycznej blogowej koleżanki:)))Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i ...proszę miejscie dla mnie troche wyrozumiałości za moje znikanie:)