Bardzo przepraszam,że mnie tak długo nie było u siebie i u Was,niestety tradycji stało się zadość i podobnie jak w zeszłym roku rozchorowałam się i walczę z zapaleniem oskrzeli.Dzisiaj właściwie był pierwszy dzień,kiedy trochę lepiej się poczułam i mogłam cokolwiek zrobić,więc zrobiłam:)Schowałam dekoracje świąteczne oraz zajęłam się gotowaniem.Teraz mam chwilę wolną,więc siedzę przy kominku i nadrabiam blogowe zaległości.Za oknem już od wczoraj leży piękny śnieg,temperatury nastały zimowe,więc zadbałam dziś o konkretne danie dla mojego męża.A zrobiłam je pierwszy raz!!!Od lat chciałam zmierzyć się z golonką ale bałam się,że się nie uda.Mąż najcześciej jadał golonki przy okazji uroczystości rodzinnych u innych lub w restauracjach,więc postanowiłam spróbować i poczęstować go własną produkcją:)I wiecie....nie uwierzycie ale udało się!!!
SKŁADNIKI:-jedna średniej wielkości golonka
-2 pietruszki
-4 marchewki
-1/2 średniego selera
-szklanka piwa
-zioła:majeranek,tymianek
-2 listki laurowe
-3-5 ziele angielskie
-kilka ziaren gorczycy
-sól
WYKONANIE:
Umytą golonkę wkładamy do garnka z wodą i gotujemy,dodajemy sól i część ziół.W tym czasie na dużych oczkach na tarce trzemy warzywa.Po około 15 minutach wkładamy je do golobki i gotujemy ją około godziny,lub nawet trochę dłużej.Zależy od wielkości golonki.Po tym czasie,przekładamy golonkę do brytfanny i wlewamy połowę wywaru wraz z warzywami,podlewamy 1/3 piwa i peczemy w piekarniku w temperaturze 200 stopni.Po 20 minutach znowu podlewamy piwem i po kolejnych 20 ponownie dolewamy piwa i jeśli jest taka potrzeba dolewamy wywaru.Pieczemy jeszcze chwilę,czas uzależniamy od wielkości golonki,ja piekłam jeszcze około pół godziny.Podajemy bardzo gorącą.Koniecznie z musztardą i sosem chrzanowym,składającym się z chrzanu,śmietany,odrobiny soku z cytryny i cukru.I patrzymy czy smakuje.No,chyba,że same degustujemy:)Ja golonki nie jadam,ale kawałek chudego mięsa posmakowałam i było pysznie:)))
A dla osłody polecam nowy deser.Czy jest ktoś kto nie lubi malin?Chyba nie....maliny kojarzą mi się bardzo romantycznie i lubię je wykorzystywać w kuchni.Polecam bardzo,bardzo te oto słodkości:
SKŁADNIKI
-0,5 kg mrożonych lub świeżych malin
-1 opakowanie śmietany 30%
-lody śmietankowe,waniliowe lub inne które lubicie
-odrobina cukru-ok.2 łyżeczek
-1,5 łyżeczki mąki ziemniaczanej
WYKONANIE:
Zmiksować maliny,zagrzać je w garnuszku i dodać mąkę,dokładnie mieszać aż maliny zgęstnieją.Jeśli maliny są kwaśne dodać cukru,ale nie jest to obowiązkowe:)W tym czasie zmiksować śmietanę dodając odrobinę cukru.Do pucharków nałożyć dwie gałki lodów,polać gorącym sosem,dołożyć kolejną gałkę lub dwie lodów i na wierzchu umieścić ubitą śmietanę.Można udekorować utartą białą czekoladą i listkiem mięty.
A co do malin.....polecam wiersz,który znalazłam w internecie autorstwa Pustocienia,może i Wam się spodoba.....
Maliny
Zapachem lata zbudzona
rozciągasz powoli ciało,
w porannej kąpieli sny
odejdą marząc nieśmiało
Za oknem słońce rozkwita,
ogród tęczowo się mieni,
stareńką furtkę otwierasz,
bosa tak, wśród zieleni
Całuje rosa Twe stopy,
gdy wiatr na plecach gra,
piersi cudownie zdobisz,
wplatając czerwony kwiat
Zabierasz małą biedronkę,
przysiadła na udzie Twym,
z kciuka niebawem odleci,
gdzieś w niepoznane dni
Zrywasz dorodne maliny,
w ustach słodki ich smak,
maliną zostać czerwoną,
maliną zostać o tak...
Życzę Wam miłej niedzieli!!!!I jeszcze raz przepraszam za nieobecność usprawiedliwioną choróbskiem:)
zdrówka Kochana u mnie sniegu brak ...
OdpowiedzUsuńsmakowite malinki
pozdrawiam
Dzięki,już tydzięń a ciąglę kaszel mnie męczy,najgorzej jest w nocy.Ale może teraz już będzie lepiej.
UsuńZa golonką nie przepadam, ale deserek wygląda smakowicie :)
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :) :*
Dzięki!!!
UsuńU mnie chyba już wiosna postanowiła rozgościć się na dobre:) Golonka to nie na moje boczki, ale deserek bym chętnie skubnęła- aż czuję ten smak:)
OdpowiedzUsuńJa też nie jadam golonki ale miło patrzeć jak innym smakuje:)U mnie zima,a ja jej tak nie lubię:(
UsuńMmm...goloneczka. Ja też do tej pory nie odważyłam się jej zrobić. Moja mama jak przyjeżdża do nas w wakacje to kulinarnie dogadza mojemu mężowi, właśnie goloneczką albo flaczkami a raz nawet w lipcu był karp w galarecie.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPolecam mój przepis,na pewno Ci wyjdzie!!!
UsuńLedwo na nogi stanęłaś i już w wir pracy się rzuciłaś :-) Golonka zachęca .. Ostatnio , narobiłaś mi smak na papryczki faszerowane i musiałam zrobić . Pierwszy raz robiłam z kurczakiem :-) Zawsze robię z mięsa mielonego typu łopatka ,czy szynka .. Nie powiem - obie wersje smakowo się różnią , więc porównywać nie będę ,ale było bardzo smacznie :-))
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię cieplutko i zdrowia ślę !
A przy okazji - mała rozdawajka u mnie , więc serdecznie Cię zapraszam :-)
Golonka dla mojego męża, deserek dla mnie-zaraz będziemy:-) Pycha!!!!
OdpowiedzUsuńCzekam:))
UsuńSame pyszności pokazujesz..ten deser az slinka leci!
OdpowiedzUsuńPodobno był dobry,szczególnie gorący sosik owocowy:)
Usuńto kuruj się...najgorsza aura teraz taka zachwiana i sprzyja osłabieniu :(
OdpowiedzUsuńosobiście za golonką nie przepadam, podobnie jak za bigosem czy zupą grzybową...ale od czasu do czasu drugiej połówce trzeba nieco przyjemności sprawic...golonki nigdy nie robiłam! więc jeśli się już odważę skorzystam z przepisu od Ciebie!
deser wygląda cudownie...szkoda, że mnie dopadło coś co wyklucza takie mniamuśne deserki ;p
a wiersz? uroczy i słodki jak tytułowe owoce...tu na myśl od raazu mi też przychodzi Leśmian ze swoim erotykiem...a jeszcze lepiej wersja Grechuty :)
ech...
Pozdrawiam
Wiesz, ja też nie jem deserów ale robię je bo lubię przygotowywać a moi domownicy zjadać:)Co do malin to mi też z nimi Leśmian się kojarzy.i oczywiście "W malinowym chruśniaku".
Usuńgolonka to w ogóle nie moja bajka :) za to takie deserki uwielbiam :) w każdej praktycznie postaci
OdpowiedzUsuńTen jest wyjątkowo pyszny co ważne łatwy do przygotowania.!!!
UsuńPowiem Ci, że golonki nigdy nie robiłam, bo wydawało mi się, że nie podołam...
OdpowiedzUsuńW przyszłym tygodniu (jak uda mi się kupić) jednak się skuszę i wypróbuję! :)
Zdrówka życzę!
Zobaczysz,że Ci się uda,bow sumie bardzo łatwo się ją przygotowuje.Daj znać czy się udało!!!Buziaki.
UsuńMniam, jak cudownie apetycznie ... pora późna a mnie się jeść zachciało.
OdpowiedzUsuńTez nie robiłam nigdy golonki, zachęcające :-) ale malin mam dużo mrożonych ;-)
Pozdrówka ciepłe!
Oj,malin Ci zazdroszczę,ja kupuję,więc mam ich bardzo mało.Nie mam ich w ogrodzie.Szkoda.
UsuńGolonka,to cos co mój mąż uwielbia:))
OdpowiedzUsuńMój też:)
Usuńaż ślinka cieknie....mniam....Beatko podaj mi swojego maila bo mam do Ciebie sprawę a tu nie widzę....pozdrówki
OdpowiedzUsuńDzięki,Kasia masz u siebie mój adres,właśnie Ci napisałam.
UsuńMnian.......naprawdę slinka cieknie :-D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo witam witam,ale się cieszę,że jesteś!!!Chyba Cię ściągnęłam myślami,bo szukam pomysłu na tort na urodziny Weroniki:)I myślałam,o Twoich wypiekach.Buziaki dla Was!!!U nas zima a u Was w Belgii pewnie wiosna:)
UsuńWow:) Wygląda bardzo, bardzo apetycznie:) Solidne, męskie danie:) Chociaż widywałam i subtelne kobietki zajadające z apetytem ten przysmak:) Zdrowiej Kochana, kto to widział chorować jak taka zima ładna? Pozdrowienia serdeczne!
OdpowiedzUsuńWiesz,ja też:)Znam takie kobitki chucherka,które wcinają golonę aż miło:)
UsuńPrzede wszystkim, to zdrówka Ci życzę. Ja przy takich oskrzelowych sprawach dają mojej rodzince napar z majeranku na zmianę z tymiankiem. A jedzonko pycha. Uwielbiam i golonkę i maliny. Nie koniecznie razem oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńWypróbuję,dziękuję za radę.Pozdrawiam:)
UsuńGolonka to nie dla mnie, ale to malinowe cudo - oj - wybitnie mi pasuje:))) Zdrowia życzę:)
OdpowiedzUsuń