-Co tam w szkole?
Bo ja jestem matka inetresująca się i codziennie rozmawiamy:)Odpowiada:
-Dobrze.
-No jak dobrze,Coś się wydarzyło?
-Nie.
A Pani z oddała klasówki?
-Noo.
-No przecież pytam się czy coś sie wydarzło,czemu mi nie mówisz?Pytam się zawsze i pytam a ty co?
-Noo.
-Co noo!Co dostałeś się chyba pytam???!!!
-Noo 3+.
-Tylko!!!To słabo.
-Nie to dobra ocena.
-Chyba oszalałeś!!!Masz to poprawić!!!
-Noo.
-I nie mów do mnie noo!!!Do szału mnie to doprowadza!!!Całymi zdaniami proszę mówić!!!
-Noo.
-Oszaleję z Tobą.
I tak sobie rozmawiamy.W piątek mój syn wyjeżdżał na zgrupowanie sportowe.Od poniedziałku kilka razy prosiłam o kartkę-informację,co mają zabrać ze sobą,syn oświadczył,że to co zawsze.Fakt nie jechał pierwszy raz na sportowy obóz,więc mniej więcej wiem.Pytam co chce abym mu zapakowała z ubrań,to co zapakuję będzie ok.Gdzieś w środę przypomniałam sobie,że córcia zabrała jadąc do siebie walizkę,na szczęście przyjaciółka starszejcórki przyniosła nam walizkę,Ucieszyłam sie,bo nawet nie prosiłam je,ale moje córki zawsze matkuja synkowi:)Walizka jest,ciuchy wyprane,wyprasowane,leżą na pianinie aby On je zatwierdził i zaczyna się:a po co dwie pary leginsów do biegania,a po co traperki na śnieg,przecież śniegu nie ma,a ja nie biegam w rękawiczkach,po co mi one.Wytrzymałam i siedziałam cicho.Syn zajmował się telefonem,który dostał od córki i musiał sobie powgrywać muzykę i kontakty przed wyjazdem.Nagle coś mu się przypomniało....przecież on na basen jedzie na zgrupowaniu!!!Rzuciłam się do komody,Boże,czy mam tu kąpielówki czy w domku nad jeziorem.Są!!!Ulga.
-Kochanie mam kąpielówki!!!A czy na basen nie potrzebujesz czepka?
-Nie.
-Synku ale na tamtym basenie,trzeba nosić czepek!!!
-Nie
-Na pewno?
Cisza.Odpowiada mi cisza....
Spakowałam wszystko w siateczki,zawołałam:
-Ładnie?
-Noo,ale po co te woreczki...
Mąż kiwa głową i słysze jak się śmieje-matka kwoka...
Nie daje mi spokoju,że nie widziałam tej cholernej kartki,jest 14.00 o 17.00 jest zbiórka a ja jeszcze muszę zrobić spagetti,w końcu ulubione danie syna,przed wyjazdem.Ostatni raz pytam:
-Na pewno nie wiesz gdzie jest ta kartka?
-No przecież leży na biurku.
Szlag mnie trafia ale idę do pokoju....i czytam,proszę o spakowanie kąpielówek i...czepka!!!No pewnie,ale dobra,spokojnie mamuska,spokojnie-czepek przecież leży obok kąpielówek.Otwieram walizkę,wrzucam czepek.Zamykam walizkę.Czytam dalej.Nagle ciśnienie skacze mi stanowczo zbyt mocno:
-O matko,przecież tu jest napisane,że masz zabrać śpiwór!!!!!!!!
-Taak?Nie czytałem.
-Boże,przecież śpiwory są w domku nad jeziorem!!!A ty za 2 godziny wyjeżdzasz!!!Co teraz!!!Ja oszaleję!!!Szukaj w szafie u dziewczyn !!!
Na to mój synuś,odrywa się od telefonu i komputera i idzie powolnym,bardzo powolnym krokiem do szafy,opanowuję się aby go nie kopnąć tam gdzie,no nieważne,opanowuje się i czekam.O,jednak jakiś śpiwór jest.No dobra kamień spada mi z serca.Otwieram walizkę i myśle jak spakować śpiwór.Właśnie wchodzi moja córka z uczelni i angażuje się w pomoc.Ona!!!Nie On!!!Ciągle wydaje mi się,że słyszę śmiech męża.patrze na niego,nie chyba mi sie wydawało...choc jakoś dziwnie rozbawiony jest:)Upchnęłyśmy spocone zasapane śpiwór w walizce,dociskając udało nam się ją zapiąć a mnie coś tknęło i biorę kartkę w ręke i dalej czytam co mają zabrać a tam,to zdanie:
PROSIMY O NIE PAKOWANIE DZIECI,ZE WZGLĘDU NA BRAK MIEJSCA W SAMOCHODACH,W WALIZKI A PROSIMY O ZAPAKOWANIE W PLECAKI I TORBY.
Przed oczami zobaczyłam czerowna plamę i nie wiedziałam,czy mnie krew zalewa czy szlag trafia.znowu się drę!!!
-Choć tu!!!Nie wiedziałeś,że masz sie zapakować w plecak!!!!?????
-Taaa,nie nie doczytałem,ale przecież mamy plecak....
-Dawaj go tu!!Szybko!!!!Bo mnie szlag trafi!!!
A syn patrzy z odrazą jak można się tak denerwować i krzyczeć,w końcu On jest taki opanowany i spokojny i odpowiada mi:
-Noo
I znowu z córką w tempie ekspresowym przepakowujemy jego śpiwór,jego ciuchy,buty i całą resztę.A zaraz potem poleciałam robić synusiowi spagetti a on wchodzi do kuchni i mówi :
-No i się udało,zapakowałaś mnie.I po co te nerwy,a ja zdąrzyłem zgrać muzykę.Jest już obiad?
I znowu wydaje mi się,że słyszę śmiech mojego męża,ale wolę nie sprawdzać bo jeszcze go zabiję:))))
I tak własnie jest z młodym facetem,nadopiekuńcza mamusia,chce aby wszystko było dobrze a on ma to gdzieś.I jeszcze się dziwi mamusi,że taka narwowa jest.
A na koniec dodam,że w tym roku czekają mnie :2 wycieczki szkolne,2 obozy sportowe,1 wyjazd na zawody na mistrzostwa do Łodzi:)O tym wiem,a ciekawe co nam jeszcze dojdzie.
Zdjęcie z zasobów internetu:)
A teraz dwa szybkie przepisy,które zawsze nam smakują,proste,szybkie i niekłopotliwe:
NALEŚNIKI Z SZYNKĄ I SEREM
SKŁADNIKI
CIASTO
-2 jajka
-250 gr mąki
-250 gr wody
-250 gr mleka
-1,2 łyżeczki cukru
-1 łyżeczka płaska soli
-2-3 łyżeczki masła sklarowanego
NADZIENIE
-kilkanaście plasterków szynki
-7-10 pieczarek
-1 czerwona cebula
-utarty ser
-pół kubka śmietany
-tyle samo sosu pomidorowego lub jeśli wolicie keczupu
WYKONANIE
Miksujemy wszystkie składniki na ciasto.Kroimy w bardzo drobną kostkę cebulę i szklimy na maśle sklarowanym.Dodajemy pieczarki i szynkę.Pieczemy krótko i odstawiamy do ostygnięcia.Pieczemy naleśniki,ja do pieczenia używam masła lub oleju w sprayu aby nie były zbyt tłuste.Naleśniki kłądziemy na talerz,smarujemy wymieszaną śmietaną z keczupem posypujemy farszem a serem,zwijamy i odkładamy do żaroodpornego naczynia.Gdy wszystkie są juz w naczyniu wkładamy,bez przykrycia do piekarnika i pieczemy około 15-20min w 200st.Naleśniki powinny być chrupiące.
Jakoś zdjęć taka sobie,ale ani światła w domu ani czasu w kuchni,bo głodni faceci przy stole siedzieli i czekali:)
Drugi przepis:
FASOLKA PO BRETOŃSKU:
Niby proste danie ale sporo można popełnić błędów.Moja pięknie zapakowana w słoiki,ponieważ od pewnego czasu ,gdy gotuję dla domowników,często gotuję więcej,ponieważ młodsza córka została słoikiem i jak tylko wyjeżdża na uczelnię,zabiera wszystkie dania przygotowane przez mamę:)
SKŁADNIKI
-0,5 kg fasolki jaś
-2 cebule
-1 ząbek czosnku
-1 kiełbasa podwędzana
-kawałek parzonego boczku
-2 puszki pomidorów lub tyle samo koncentratu
-sól
-pieprz
-ziele angielskie
-listek laurowy
-papryka
-majeranek
WYKONANIE
Fasolkę namaczamy na noc,przed wykoanniem fasolki gotujemy faoslke w zależności od jej twardości nawet 2 godziny.Gdy już jest miękka,pomidory w puszce miksujemy.Na patelni smażymy na sklarowanym masle lub oleju cebulkę,dodajemy rozgnieciony ząbek czosnku.Odkładamy na miseczkę i na tek samek patelni podsmarzamy pokrojony w kostkę boczek,i kiełbasę.Sos pomidorowy wlewamy do garnka,i dodajemy wszystkie przyprawy,gdy sos zagotuje się,zmienjszamy ogień i dokładamy fasolkę,następnie cebulę z czosnkiem a potem boczek i kiełbasę.Wszystko dusimy około15-25 minut.I już!!!Od razu możemy jeść!!!
Wiem,że pierwszy lutowy post jest długi ale co tam,jeszcze mała niespodzianka urodzinowa dla mojej młodszej córci,za którą bardzo tęsknię,ale cieszę się,że realizuje swoje marzenia,na szczęście w domu jest starsza córka a nie tylko faceci:)
Wercia,pamietaj,żebyś była zawsze tak wrażliwa jak wtedy:
.Pamiętasz?
Żebyś trenowała bieganie,tak jak wtedy na bieżni:
I żebyś osiągnęła to o czym marzysz:
Ja to Cie umiem rozbawić ,co?