niedziela, 29 września 2013

JABŁKOWE SZALEŃSTWO

Dostałam od mamy dużą ilość jabłek i się zaczęło:)))Poszalałam w kuchni i mam dla Was kilka pomysłów,przepisów i drobnych dań.Zaczynamy:

Na początek tarta z jabłkami i budyniem,bardzo żałuję,że nie mogę przekazać jej smaku tylko wygląd.A ten zapach....dawno tak nam nie smakowała żadna tarta,świetnie łączy się smak jabłek,wanilii i cynamonu.Poezja!!!:




Podaję przepis:
SKŁADNIKI:
-200gr mąki
-100gr masła
-50gr cukru
-2 żółtka
-1 łyżka cukru waniliowego
-odrobina wody
-2 budynie waniliowe
-600ml mleka
-2-3 jabłka
-odrobina brązowego cukru
-odrobina cynamonu
PRZYGOTOWANIE:
Zaczynamy od ciasta:połączyłam mąkę z cukrem i z masłem,następnie dodaję zółtka i cukier.Jeśli ciasto jest zbyt suche można dodać odrobinę wody.Zagniatam ciasto i odkładam jak zawsze na godzinę do lodówki.W tym czasie przygotowujemy z pozostałych składników budyń.Część mleka odlewamy do kubka i rozpuszczamy w nim budyń i dodajemy cukier,pozostałą część mleka gotujemy i gdy mleko zaczyna gotować się dodajemy budyń.Po zagotowaniu się masy budyniowej,odstawiamy ją do ostygnięcia.Jabłka obieramy ze skórki i kroimy w talarki.Schłodzone ciasto kładziemy na formę do tarty i posypujemy je fasolą,wkładamy do nagrzanego piekarnika do temperatury 180 stopni i pieczemy przez 15 minut.Po upieczeniu ciasta i usunięciu fasoli kładziemy zimny budyń a na to jabłka.Posypujemy je cukrem brązowym i cynamonem.Pieczemy ok.pół godziny w temperaturze 180 stopni.I już!!!Mamy gotową tartę.



Zrobiłam też ciastka francuskie z jabłkami,nie będę zamieszczała przepisu,ponieważ jest bardzo prosty.Gotowe ciasto rozkładam i kroję na prostokąty.Kroję jabłko w kostkę i mieszam z brązowym cukrem i cynamonem.Nakładam na ciasto farsz i przykrywam ciastem,brzegi sklejam i odciskam widelcem.Najszybszy deser świata:)Można podać na ciepło z lodami i bitą śmietaną.


To nie koniec jabłkowych słodyczy.Polecam tez kruszonkę z jabłkami.Czasami zamiast szarlotki robię właśnie ten prosty deser:
SKŁADNIKI:
-4-5 jabłek
-2-3 łyżki cukru brązowego
-100gr mąki
-100gr masła
-200gr mąki

JA na moją dużą formę daję podwójną porcję:)
Jabłka po obraniu skórki,trę na tarce i dodaję cukier,przekładam na formę,łączę masło,cukier i mąkę i zagniatam ręcznie kruszonkę,którą kładę na jabłka.Zapiekam w piekarniku-pół godziny 200 stopni.

Moja spiżarnia powiększy się o pyszny kompot jabłkowy:


Zrobiłam dziś konfiturę z żurawiny i wyszła genialnie,będzie świetnym dodatkiem do mięs,szczególnie indyka,jej przepis wraz z przepisem na super udziec z indyka już wkrótce!!!!
I na koniec jeszcze kilka fotek z mojej jabłkowej kuchni:






wtorek, 24 września 2013

PIERWSZA JESIENNA DEKORACJA I PRZEPIS NA PULPETY

Dzisiaj szybko,bo pracy mam dużo a czasu mało ale bardzo chciałam się podzielić z Wami przepisem na pulpety w sosie koperkowym.Niby łatwe dane ale nigdy tego nie robiłam a okazuje się,że smaczne i to ocena nie tylko moja:)Ale zanim o daniu chciałabym pokazać moją jesienną dekorację w sklepie,niestety meble w biurze zostały przestawione i na razie dekoracji nie ma:)Ale zdążyłam zrobić zdjęcia:

Jabłka dostałam od mamy,ale są tak piękne,że na razie zdobią sklep.
W niedzielę w domu rządziły zioła i oczywiście znowu była ziołowa babka.W niedzielę,spotkała mnie wielka przyjemność,czasami dzielę się przepisami i tym co ugotuję i w niedzielę,znalazły się dwie cudne degustatorki i wyobraźcie sobie usłyszałam tak miłe słowa i jeszcze prezent dostałam.Nie spodziewałam się.Cieszę się,że komuś moje przepisy,pomysły i gotowanie smakuje :)))


A teraz przepis
PULPECIKI W SOSIE KOPERKOWYM
SKŁADNIKI:
-1kg zmielonego mięsa z indyka(to na moją duuużą rodzinę,możecie zmniejszyć ilość)
-1,5 pęczka koperku
-śmietana słodka-1 opakowanie
-1 szklanka mleka
-kilka łyżek mąki
-sol,pieprz
-2 szt kostki rosołowej
-sól,pieprz
-żółtko
-jajko
-bułka tarta
WYKONANIE:
Mięso mielone przygotowujemy podobnie jak do kotletów,według Waszego uznania.Ja dodaję jajko,bułkę tartą,czasami z kaszą manną,przyprawy.Do tego dania nie dodałam zasmażonej cebulki.W garnku rozgrzewam wodę,wkładam rosołki i odrobinę przyprawy warzywnej,w tym czasie formuję kulki mięsne i obtaczam je w mące.Gdy woda się gotuje,wrzucam kulki i po chwili koperek.Na końcu gdy mięso jest już gotowe zagęszczam sos,w misce mieszam śmietanę z mlekiem,dodaję żółtko i mąkę,gdy wszystko ładnie się połączy wlewam do garnka i gdy sos zgęstnieje jest już gotowy!!!Nam smakowało bardzo i mam nadzieję,że Wam też będzie.



sobota, 21 września 2013

OBIECANE WYPIEKI DLA ANI I NIE TYLKO DLA NIEJ:ROGALIKI I QUICHE LORRAINE

Obiecałam Ani,że pokażę coś dobrego na weekend,ego mi mile połechtała,poczułam się jak guru z "Gandiego",jak mistrz kuchni Nick w "Życia od kuchni",jak Vianne Rocher w "Czekoladzie"jak Tommy Lee Jones w "Ściganym",nie nie tu w tym ostatnim przykładzie się trochę zagalopowałam:)Weszłam do kuchni z zamiarem stworzenia co najmniej dzieła sztuki i wykonałam tartą cytrynową z bezą i co?I ...dno!!!Nie wyszła,minę miałam nietęgą,ego ucierpiało,a moja samoocena szybciutko wróciła do normy:)))Bo każda porażka uczy...szczególnie skromności:))do tarty tej jeszcze wrócę,ale na spokojnie.Na szczęście zrobiłam w tym czasie również rogaliki i wyszły rewelacyjnie,delikatne  ciasto z nadzieniem z owoców,dżemu lub czekolady.Polecam!!!
SKŁADNIKI
-3 i pól szklanki mąki
-100 gr masła
-50 gr drożdży
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
-pół szklanki cukru
-pół szklanki mleka
-nadzienie
WYKONANIE:
Mleko wymieszać z cukrem i drożdżami,dodać jajko a z drugiego żółtko,białko posłuży nam do posmarowania rogalików.Powoli dodawać do mleka mąkę,proszek do pieczenia.Rozpuścić masło i po ostygnięciu wlać do masy.Wymieszać,ugnieść ciasto i wstawić na 1 godzinę do lodówki.Ciasto podzielić na trzy części,każdą rozwałkować tworząc koło,które trzeba podzielić na osiem trójkątów i na każdym trójkącie przy szerszym brzegu położyć nadzienie a potem zwinąć.Białkiem skleić rogaliki i ułożyć na blasze wyłożoną papierem oraz posypaną mąką.Piec w temperaturze 150 stopni przez około 10 min.Jutro będę je robiła drugi raz i postaram się zamieścić zdjęcia z nakładania farszu i formowania rogalików:))Na razie efekt końcowy:


A że ta tarta nie dawała mi spokoju,ponieważ ciągle widziałam lodówkę Ani a w niej przygotowane kruche ciasto,czekające na mój przepis,ponieważ już w piątek Ania napisała na moim blogu,że przygotowała kruche ciasto,myślałam,myślałam i w końcu przypomniałam sobie księcia Lotaryngii Karola III i jego ulubiony przysmak
Quiche Lorraine 
czyli placek lotaryński,który ponoć wymyślił pewien piekarz z Nancy.Smakuje na ciepło a jeszcze bardziej na zimno i jest bardzo łatwy w wykonaniu:
SKŁADNIKI
CIASTO:
-250 gr mąki
-125 gr masła
-3 zółtka
-5 łyżek wody
-szczypta soli
NADZIENIE:
-4 jajka
-śmietana 18%
-150 gr stratego żółtego sera
-pół szklanki mleka
-kilka plastrów boczków
PRZYGOTOWANIE:
Mąkę połączyć z masłem(najlepiej miękkim) dodać żółtka,sól i wodę.Uformować kulę i włożyć na 1 godzinę do lodówki.W tym czasie kroimy w kostkę boczek,jego ilość uzależniam od tego jak bardzo go lubicie :) Boczek smażymy na patelni aż się zarumieni.W tym czasie lekko trzeba ubić śmietanę,dodać do niej mleko,jajka i utarty ser.Odrobinę soli.Mocno ubić.Wyjąć ciasto z lodówki i wyłożyć formę do tarty,lekko nakłuć widelcem ciasto.Położyć na ciasto papier a na nim fasolę.Piec w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni przez 15 minut.Po tym czasie zdjąć papier z fasolą,położyć na ciasto boczek i zalać masą śmietanowo-jajeczną.Piec kolejne 20-30 minut.Podawać na ciepło i na zimno.Ja posypuję tartę pietruszką ale to moja inwencja,nie każdy lubi pietruszkę:)



I na koniec chciałabym Wam polecić danie,które u mnie w domu bardzo jest lubiane a które pierwszy raz jadłam w domu mojego męża,nasza mama je dla nas ugotowała na jakąś imprezę rodzinną albo obiad rodzinny a że bardzo mi smakowało,często robiłam je w domu a po jakimś czasie lekko je zmieniłam.Nasza mama robiła je bez pomidorów i sosu pomidorowego a ja robię je tak:
Kuleczki mielone w sosie pomidorowo-warzywnym
SKŁADNIKI :
-1kg mielonego z szynki lub indyka
-4 łyżki bułki tartej
-2 łyżki kaszy mannej
-2 cebule
-1 jajko
-sól,cukier,pieprz,papryka
-odrobina sosu chili
-3-4 marchewki
-pół selera
-1 pietruszka
-2-3 pomidory
-oliwa
-ziołą:oregano,bazylia
-pół słoiczka koncentratu lub sosu pomidorowego
-odrobina mąki
WYKONANIE:
mięso mielone łączymy z bułką tartą,kaszą manną,jajkiem i przyprawami.Na patelni rozgrzewamy oliwę i podsmażamy cebulkę lekko ją słodząc.Po wystygnięciu dodajemy do mięsa.Formujemy małe kuleczki i obtaczamy je mąką i smażymy na rozgrzanej oliwie,ja czasami dodaję odrobinę masła,jeśli nie lubicie oliwy,polecam masło klarowane.Po upieczeniu kotleciki wykładam do naczynia żaroodpornego.Pozostało tylko przygotować sos.Na patelni rozgrzewam ponownie oliwę i duszę cebulkę,w tym czasie ucieram na tarce o dużych oczkach marchewkę,pietruszkę i seler.Do cebulki dodaję pomidory,wcześniej obrane ze skórki i pokrojone w kostkę.A na koniec utarte warzywa i chwilę duszę sos.NA koniec wlewam sos pomidorowy lub koncentrat i pół szklanki wody.Wszystko duszę około 15 minut.Gdy sos jest gotowy zalewam nim kotleciki i w nagrzanym piekarniku do 180 stopni piekę danie.I to już wszystko!!!Wystarczy posmakować!!!Mam nadzieję,że będziecie zadowolone z tego dania.
Jeśli nie przypadną Wam do gustu nowe wypieki bardzo polecam:
Szczególnie polecam torcik.Pamiętam jak dostałam kawałek ciasta do posmakowania to od razu wyprosiłam przepis i jeszcze w ten dzień zrobiłam:)
Dzisiaj byłam  w naszym domu nad jeziorem,trochę posprzątać po wakacjach i chciałam Wam pokazać,jaką mieliśmy piękną pogodę i jakie cudowne letnie niebo-to dla wszystkich tak jak ja nielubiących jesieni!!!



piątek, 20 września 2013

KILKA NOWOŚCI KUCHENNYCH

I znowu kuchnia!!!Wiem,że zanudzam Was moją kuchnią ale bardzo ją lubię i wszelkie zmiany bardzo mnie cieszą.Kuchenna rewolucja trwa i  mogę się pochwalić cudownościami jakie dostałam od Ewuni z bloga:http://shabby-shop76.blogspot.com/ Doskonale wiecie,że z Ewą współpracujemy i wiele razy robiła dla mnie piękne dekoracje do sklepu i do domu i za każdym razem dzień w którym dostaję od niej paczkę,jest dla mnie wielką radością.Wszystko co Ewa robi cechuje piękno,dokładność i niesamowita kolorystyka.Teraz uszyła mi do kuchni firanki,zazdrostkę,poduszki i inne drobiazgi.Kuchnia wygląda cudownie.Oczywiście mam jeszcze marzenia,chciałabym kilka pięknych naczyń,obrus na stół,ręczniki,ale nie od razu Rzym zbudowano...a właśnie,kwestia ręczników.Moja rodzina,wszyscy jej członkowie,nawet moje córki nie rozumieją jednej oczywistej sprawy i tu chcę się dowiedzieć,czy Wy też tak macie.Czy tylko ja jestem jakimś kuchennym dziwadłem:))U mnie w kuchni są trzy szuflady z ręcznikami(kiedyś Wam pokażę)jedna to ręczniki do używania przy brudnych pracach,druga do wycierania rąk i naczyń,trzecia do nie używania.:))To są ręczniki do dekoracji:))Za ładne aby je brudzić,mają niczym modelki pięknie wyglądać:))I zupełnie nie rozumiem,tych śmiechów i chichów mojej rodziny:)Przytaczam pewną sytuacjię:Powiesiłam cudowne piękne białe ręczniki z haftem,na wieszaczku na ścianie,mąż coś robił w kuchni,dzieci siedziały przy stole,mój mąż pobrudził ręce i sięga po ręczniczek,a ja krzyczę:Nie ten !!!Ten nie jest do wycierania!!!Mąż zaszokowany pyta:A do czego????A ja:Do ładnego wyglądania!!!I nie wiem czemu dzieci płakały ze śmiechu a mąż bardzo się dziwił:)))))Czy Wy mnie rozumiecie?????
A teraz pokaże fotki po zmianie kuchni,jeszcze przed odświeżeniem ścian pod oknem,to zrobię jutro,choć nie wiem co mam zrobić aby mój kot nie skakał z okna i nie brudził ścian:









Szukając inspiracji i ładnych przedmiotów trafiłam do sklepu Magdy,polecam Wam,bo ma piękną ceramikę:
Nie mogę sobie pozwolić na zakupowe szaleństwa,ale w końcu zbliżają się święta i może Mikołaj coś mi przyniesie:))
Jeszcze raz Ewuniu dziękuję Ci!!!Za wszystko!!!Ale przede wszystkim za twórcze szaleństwo:)))
Dzisiaj,na prośbę Ani upiekę coś pysznego,ale na razie to niespodzianka i pokażę Wam jak najszybciej,ponieważ w zeszły weekend tak ładnie poszło Ani i mi pieczenie,że w ten weekend też miło byłoby wspólnie coś upichcić:)

poniedziałek, 16 września 2013

O TYM JAK CELEBROWAĆ CHWILĘ I O ZIOŁOWEJ BABCE

Już od dłuższego czasu myślę o tym,że nie dostrzegamy w  życiu pięknych chwil,że "w biegu życia"nie doceniamy tego co dobre,małych przyjemności i drobnych niespodzianek.A może częściej powinnam docenić,że rano w  sobotę pachnie w moim domu pieczonym chlebem,że wieczorem siadam na tarasie z filiżanką pysznej herbaty i kawałkiem drożdżowego ciasta.Że siedząc w kuchni słyszę śmiech swoich dzieci,lub że mój mąż chce ze mną iść wieczorem na spacer a blogowa koleżanka przesyła cudowny drobiazg zrobiony specjalnie dla mnie,....I właśnie o tych drobnych przyjemnościach,o prostym,zdrowym życiu z dala od miejskiej bieganiny piszę Monika w swoich książkach.Gdy kupiłam jej pierwszą książkę,po przeczytaniu jej bloga i miłej korespondencji i przeczytałam jak pięknie pisze o swoim życiu,jak docenia to co ma,wiele o tym myślałam.Monika pisze o gotowaniu z głową,zdrowych,świeżych daniach i produktach  o zakupach,które robione są z głową,o podróżach innych niż wielu preferuje i o otoczeniu,które kreuje zgodnie ze swoją filozofią i upodobaniem....a gust ma wyjątkowy!!!I do tego robi wspaniałe zdjęcia.Jej spojrzenie na otaczający świat bardzo mi się podoba i jest mi bliskie.Szczególnie gdy wezmę na barki tyle na raz co właśnie teraz i jestem poddenerwowana i przytłaczają mnie obowiązki,robię coś tylko dla siebie,funduję sobie chwilę dla siebie.Zatrzymuję się aby wyciszyć się,mniej złościć i nacieszyć się tym co mam.Chciałabym również przekazać swoim dzieciom,że nie mogą żyć tylko pogonią za materialnymi rzeczami,które oczywiście są bardzo ważne ale nie tylko tym powinny żyć.Chciałabym,aby czytały mądre książki,oglądały wzruszające filmy,doceniały piękno przyrody aby nie chodziły tylko na zakupy ale z chęcią spacerowały po lesie,czy plaży.Bardzo chciałabym aby dbały o dom,aby kreowały piękne i ciepłe otoczenie,miały kochającą rodzinę z którą będą chciały jak najwięcej spędzać czasu i prowadziły szczęśliwe życie.A co najważniejsze aby żyły zgodnie ze sobą a nie z innymi....tak jak żyje Mimi i Zorki,którym zazdroszczę wyborów i wielkiej niezależności talentu i życiowej mądrości.......I oczywiście polecam ich świetne przepisy!!!
 To już ostatnie ciepłe dni i chwile na tarasie z dobrą książką i pyszna kawą.
 Każda częśc poświęcona jest kolejnym porom roku,porom naszego życia...
 A to ostatnia część,która dotarła do mnie najpóźniej,jest niesamowita!!!
 Mam też książkę z przepiękną dedykację od Mimi.
1 część:Czas odnaleziony
2 część:Dobry wiatr
3 część.Czułym okiem
4.Życie jest podróżą

 Było trochę dla ducha,teraz będzie dla ciała:)))Wszystkie z Was,które lubicie ciasto drożdżowe i zioła,musicie koniecznie zrobić tę oto babkę drożdżową z ziołami.Piątek i sobotę spędziłam bardzo pracowicie,nie będę Was zanudzać swoim cieżkim weekendem ale postanowiłam w niedzielę odpocząć,nie sprzątać,nie gotować.Co prawda nie miałam na obiad nic oprócz mięska i warzyw ale nic to.Wolałam poczytać Wasze blogi i...wpadłam jak śliwka w kompot.Na blogu u Ani:http://villaringberg.blogspot.com/2013/09/nareszcie-deszcz.html. zobaczyłam niesamowite zdjęcie babki,wraz z instrukcją Ani trafiłam do bloga Beaty i znalazłam przepis :http://utkanezpasji.blogspot.no/2013/09/zioowa-buka-drozdzowa-do-odrywania.html u niej babka również wyglądała szałowo,więc juz nie siedziałam,pobiegłam do kuchni zrobić to cudo.Obietnię nic nie robiena szlag trafił:)Na szczęście u mnie w kuchni zawsze są drożdże i mąka.Muszę przyznać,ze dawno nie jadłam nic tak pysznego!!!Chciałam zrobić kilka pięknych zdjęć ale nie było szansy,już się rodzina zbiegła do kuchni,kierując się boskim zapachem i pożarła babeczkę wartą grzechu!!!A teraz Wy biegnijcie do kuchni i pieczcie a i koniecznie napiszcie mi czy Wam smakowała!!!!Jeszcze raz dzięki dla Ani i Beaty dzięki Wam mam nowy hit w  kuchni!!!


czwartek, 12 września 2013

MOJE SUSZONE POMIDORY W ZIOŁOWEJ ZALEWIE

Od kilku dni staram się wieczorami,po pracy zrobić choć kilka,kilkanaście słoików,trochę wczoraj los spłatał mi figla,ponieważ moja płyta elektryczna,odmówiła posłuszeństwa i połowa dzisiejszego dnia minęła mi na szukaniu płyty elektrycznej.Nie lubię takich niespodzianek.A tym bardziej niespodziewanych wydatków ale tak bywa.Czy też macie wrażenie,że dzisiejszy sprzęt często się psuje?Zamieszkałam w naszym domu 13 lat temu i kupiłam nowy sprzęt,jakie było moje zdziwienie,gdy po 3 latach wysiadła zmywarka a po 6 lodówka.A najbardziej zaszokowała ,mnie postawa specjalisty,który przyjechał do mnie do domu i oznajmił:"Oj Pani,jak lodówka ma 6 lat to już stara jest i pewnie trzeba będzie ją wymienić,bo poszedł ....tu wymienił bardzo skomplikowaną nazwę...i koniec!!!Faktycznie koszt naprawy był nieznacznie niższy od ceny nowej lodówki.A lepiej nie mówić!!!Wolę pokazać Wam,co przygotowałam,jest to nasz ulubiony jesienny specjał:)
SUSZONE POMIDORY W ZALEWIE ZIOŁOWEJ
SKŁADNIKI:
-pomidory
-kilka ząbków czosnku
-sól morska
-suszona bazylia
-suszone oregano
-oliwa z oliwek
WYKONANIE:
Pomidory zalewam wrzątkiem i kroje na pół,zdejmuję skórkę.Układam połówki pomidorów na blasze,którą wcześniej wykładam papierem.I suszę w temperaturze 100 stopni.Długo suszę.Bardzo długo,czasami kilkanaście godzin.A czasami nawet dłużej,gdy lekko zbrązowieją boki pomidorów,przekładam je do słoików.Do każdego słoika wkładam kilka plasterków czosnku,szczyptę bazylii i szczyptę oregano.Pomidory zalewam gorącą oliwą z oliwek i słoiczek kładę do góry nogami.Fenomenalnie pomidory smakują na kanapce z bazylią.Bo przecież nie raz pisałam,że moja rodzinka kocha pesto z bazylii.Tu znajdziecie przepis:http://smakzycia1.blogspot.com/2012/10/pesto-z-bazyli-z-orzechami-i-z-czosnkiem.html

Zrobiłam a właściwie zrobiłyśmy z moją córcią jeszcze paprykę konserwową w miodzie,bardzo ją polecam a gdzie znalazłam przepis i jaki jest znajdziecie tu:


A dzisiejszy dzień skończyłam kanapką z pesto i suszonymi pomidorami:)
Znowu nazbierały mi sie zaległości i znowu muszę przepraszać...chyba za dużo wzięłam sobie na głowę.Ale jak ogarnę lifting kuchni,zmiany w  sklepie a do tego zaprawy i jeszcze kilka innych prac,nie wspominając o pracy w firmie:)Ale jak to zawsze mówimy:damy radę!!!Bo damy,co?

poniedziałek, 9 września 2013

KOLEJNE KUCHENNE ZMIANY

Ja widocznie tak mam,że na jesień muszę zmieniać coś w kuchni:)to już chyba tradycja,moja pusta szafa na zaprawy czeka na zrobienie suszonych pomidorów,konserwowej papryki,powideł ze śliwek i innych naszych ulubionych przetworów i wiem,że w tym tygodniu muszę je zrobić a do tego mam urwanie głowy w sklepie,ponieważ oprócz zwykłych obowiązków zmieniam wystrój sklepu,odnawiam i aranżuję:)Więc co robię?Biorę się za kuchnię i zmiany w niej.A wszystkiemu jest winna Ewa,tak właśnie Ewa z bloga:http://shabby-shop76.blogspot.com/.Oczywiście od razu nasuwa się Wam pytanie,cóż takiego zmajstrowała Ewa-no właśnie,zgodziła się uszyć dla mnie firany i ta decyzja spowodowała lawinę pomysłów i prac do zrobienia:)))Oczywiście żartuję,żartuję.Wolę zaznaczyć,bo jak ostatnio żartowałam z Ewuni,to ktoś wziął to na poważnie i zmył mi głowę.Ale wracając do meritum:Ewa szyje cuda i już się nie mogę doczekać kiedy jej zasłonki będą wisiały u mnie,jak to my od razu wymyśliłyśmy poduszki,ściereczki i bieżnik.Na pewno pokażę efekt końcowy,a zanim dotrą do mnie cuda Ewy,zakupiłam parę drobiazgów do kuchni i porobiłam kilka nowych.
Wczorajszy dzień był bardzo pracowity,ponieważ zajęłam się kilkoma rzeczami na raz.Mój kot ma brzydki zwyczaj skakania z okna na naszą ławę i podłogę,opiera się łapkami o ścianę i oczywiście brudzi ją.Rok temu malowałam ściany i w tym roku znowu muszę w tym miejscu poprawić,dlatego zawiesiłąm pod oknem tablicę korkową,nie pasowała mi w kolorze brązowym,więc pomalowałam ramkę na biało,przykleiłam biały materiał i udekorowałam tasiemką.Podoba mi się efekt końcowy:

Śmiałam się ostatnio,że prawie wszędzie w domach są białe osłonki z Ikea a sama je kupiłam,ponieważ były przecenione i praktyczne pasują do każdego wnętrza,a moje białe wrzosy wyglądają w nich ładnie. Jak pomaluję ściany ,to jeszcze raz pokażę ten kącik:)
Zmiany nastąpiły również na drugim oknie,przy zlewie i zakrojone są na szeroką skalę,ponieważ wymieniłam zepsuty kran,nowy cieszy mnie jak dziecko:)Do tego musiałam zlikwidować zioła z drewnianych skrzynek stojących na oknie,które już suszą się w kuchni a w skrzynki włożyłam paprykę,którą często wykorzystuję do gotowania i moje ulubione fiołki.
Wczoraj już chyba ostatni raz zebrałam zioła z doniczek na tarasie i już suszą się na okapie:


A te ususzone znalazły swoje miejsce w słoikach:
A na koniec chciałabym się pochwalić rondelkiem jaki kupiłam w  sklepie Auschan za paręnaście złotych!!!Były jeszcze w kolorze różowym:)Uwielbiam takie zakupy,niedrogo a ładnie:)
 W rondelku"czają"się moje pomidory z tarasu,w tym roku wyjątkowo obrodziły a do tego są przepyszne!!!Tyle radości daje mi ten nasz taras,choć niestety,moje białe surfinie z dnia na dzień robią się brzydsze.Szkoda.
 Kolejny zakup,który mogę polecić:w Empiku są przeceny o 50% dekoracje do domu i kuchni,kupiłam tam za chyba 11.99zł,albo 12.99zł takie oto świeczniki:
Były podobne również różowe:)
To na tyle wieści z  kuchni,jak skończę zmiany i dostanę wyczekane firanki oraz cudowne zakupy jakie poczyniłam w boskim sklepie:http://www.pretty-home.pl/,który prowadzi Agnieszka z bloga:
http://pretty-homepl.blogspot.com/.Polecam jej cudowne candy,wiem,że robię sobie konkurencję ale muszę Wam je polecić:)))Bo warto:)))
Następny wpis będzie o:dalszych zmianach w  kuchni lub zmianach w sklepie lub zaprawach lub chińszczyźnie lub nie wiem co jeszcze mi do głowy wpadnie aby sobie dołożyć zajęć!!!