wtorek, 25 lutego 2014

BABECZKI Z BATONIKAMI SNICKERS I DWA DOBRE FILMY

Dzisiaj będzie na słodko!!!Czyli będę Wam słodzić:)W związku z tym,że słońce zajrzało do nas i zostało na dłużej a ujawniły się chęci do aktywności sportowej i kilkoro z nas,można podtuczyć się słodkimi babeczkami.Można zjęść jedną,no dwie babeczki a potem udać się na długi spacer lub pojeździć rowerem,bo pogoda na to nam pozwala.Nie wiem jak długo będzie nas rozpieszczać,ale już mogłoby tak być cały czas,chciałoby sie wypić kawkę na tarasie i zjeść taką oto babeczkę:

Podobają się?To już podaję przepis:
SKŁADNIKI:
CIASTO:
-225gr mąki
-50ml oleju słonecznikowego
-100gr cukru
-1 duże jajko
-150ml mleka
-2 batoniki snickers
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
-szczypta soli
SOS:
-125 gr cukru
-75ml śmietany kremówki 36%
-25gr masłą
-2 łyżki wody
DODATKOWO:
-2 batoniki snicker
-500ml śmietany kremówki 36%
-2-3 łyżki cukru waniliowego
WYKONANIE CIASTA:
Wszystkie składniki ciasta powinny mieć temperaturę pokojową.W naczyniu wymieszać mąkę z cukrem,proszkiem do pieczenia i solą.W drugim naczyniu roztrzepać jajko z mlekiem,ekstraktem waniliowym i olejem.Połączyć zawartość obu naczyć,wymieszać lekko widelcem .Dodać posiekane batoniki.Wypełnić papilotki do babeczek,które można włożyc do formy do muffinek.Ciasta nakłądać do połowy papilotki.Piec w piekarniku nagrzanym do 190 stopni przez ok.20-23 minuty.
WYKONANIE SOSU I BITEJ ŚMIETANY
Wszystkie składniki sosu również powinny mieć temperaturę pokojową.W garnuszku podgrzać cukier z wodą bez mieszania aż cukier skarmelizuje się.Podgrzać jeszcze 2-4 minuty,żeby powstał złotobrązowy karmel.Zdjąć z ognia i szybko wmieszać masło i śmietanę.Uwaga,może strzelać:)Mieszanka zachowuje sie dość wybuchowo:)Uważajcie:)Gotowy sos wystudzic.Schłodzoną śmietanę ubic i pod koniec ubijania dodać cukeir.Do rękawa cukierniczego przełożyć bitą śmietanę i udekorować nią babeczki.Na bitą śmietanę pokać sos karmelowy i posiekane batoniki snickers.Ja posypałam dodatkowo pokruszonymi słonymi orzeszkami ziemnymi.


 Dodam jeszcze,że przepis wzięłam z rewelacyjnej ksiazki Doroty Świątkowskiej:Moje wypieki i desery.
To,że uwielbiam Toma Hanksa,już pisałam,może nie jego bo nie znamy się jeszcze osobiście ale jego sztukę aktorską:)Staram się oglądać wszystkie filmy z hego udziałem i praktycznie jkażdy jest moim ulubionym filmem wystarczy wymienić:Forrest Gump,Philadelphia,Masz wiadomość,Zielona mila,Anioły i demony,Kod Leonarda DaVinci,Larry Crowne uśmiech losu,.Atlas chmur.Bezsenność w Seatle,Cast Away,Apollo 13,Szeregowiec Rayan,Złap mnie jeśli potrafisz,Lady killers czyli zabójczy kwintet,Terminal...wszystkie niezależnie od gatunku mogę oglądać wiele razy i nigdy mi się nie znudzą.Dla mnie to klasa w sobie,Tom Hanks świetnie dobiera role,zawsze wiem,że zagra w dobrym filmie.Nie oglądałam Kapitana Philipsa i miałam okazję dopiero w ten weekend.Oczywiście kolejna świetna rola i film trzymającyw  napięciu,kóry mogę Wam polecić.Bardzo prosto i realistycznie pokazana historia,dzięki czemu dostrzegamy wszystkie emocje,strach i nadzieje tytułowego kapitana.Świetny pomysł na filmowanie kamęrą z ręki co daje nam poczucie,że jesteśmy w miejscu wydarzeń oglądając prawdziwe zdarzenie.Porywacze,komandosi i marynarze pokazani są trochę inaczej niż zazwyczaj gdy jest jasny podział na dobrych i złych.Tu Ci źli też są wykorzystywani,przez innych ludzi,przez system,wlaczą z biedą o lepsze jutro....są jednak zdederminowani i bezwzględni,nie analizują swoich decyzji,które doprowadzają do ich tragedii.Obejrzyjcie !!!Warto!!!

Kolejny film jaki polecam to:Ratując Pana Banksa.Niesamowity film,opowiadający historię spotkania w 1961 roku Walta Disneya z P L Travers autorką książki:Mary Poppins.Walt pragnie zekranizować znaną i lubianą książkę,Travers robi wszystko aby nie podpisać umowy i aby film był jak najbardziej zbliżony do jej wizji,bohaterów.Jednocześnie przenosi się w czasie wpsominając dzieciństwo w Australii i swojego ojca.I właśnie te sceny są wyjątkowo magiczne i baśniowe.I ten wątek  bezgranicznej miłości córki do ojca,który nie radzi sobie z życiem i własną słabością jest niezwykle wzruszający.Sama historia spotkania i współpracy Travers i Disneya pokazana jest w bardzo komediowy sposób,choć autorka jest bardzo zasadnicza i konkretna i na jej twarzy w końcu zagości uśmiech.Muszę przyznać,że wiedziałam,że Tom Hank zagra wspaniale Disneya ale nie spodziewałąm się,że Emma Thompson jest tak wszechstronną aktorką,to chyba jej najlepsza rola.Wspaniała kreacja.Drugoplanowe role są równie wspaniale zagrane,nawet Collin Farrell pokazał,że jest świetnym aktorem i niesamowicie pokazał ojca głónej bohaterki.Jest też Paul Giamatti grający szofera pisarki,którego nie da sie zapomnieć.Proszę,jeśli będziecie miały okazję,obejrzyjcie ten film,nie będziecie żałować.

sobota, 22 lutego 2014

ŻYCIE POWINNO SKŁADAĆ SIĘ Z DROBNYCH PRZYJEMNOŚCI....

Są wśród nas osoby,które potrafią celebrować chwilę,docenić drobną przyjemność,cieszyć się pięknym widokiem,radować się łykiem dobrej kawy czy śmiać się czytając książkę.Zazdroszczę ludziom,którzy dostrzegają wokół siebie takie chwile i cieszą się żyjąc pełnią życia.Uczę się tego,bo zazwyczaj dostrzegam złę rzeczy,martwię sie zmartwieniami. Takie drobne przyjemności sprawiają radość w życiu i dziś chciałabym podzielić się moimi drobnymi radościami,które ostatnio mnie spotkały i które spowodowały,że śmieje mi się buzia...A mała zapowiedź tych przyjemności na tym zdjęciu:

Przyjemność pierwsza....wygrane candy u Avrea!!!
Wygrać candy u kogoś kogo się bardzo lubi,to wielka przyjemność,wygrać cudo,które od razu wiemy gdzie postawimy i gdzie będzie cieszyć nasze oczy to już ogromna przyjemność a wygrać wspólnie z blogową sympatyczną koleżanką Moniką to już normalnie szaleństwo:))Lampion,który wygrałam,będzie idealnie pasował na działkowy stół nad jeziorem.Na pewno pokażę go latem....
Przyjemność druga...Agnieszka dołożyła mi do paczuszki,pyszne herbatki,które już wypiłam i inne drobiazgi ale sprawiła mi ogromną radość papryką wędzoną.Nigdy nie używałam a od razu pokochałam za zapach,smak i już następnego dnia zrobiłam kurczaki według Gordona Ramseya,gdzie główną przyprawą jest właśnie wędzona papryka.Oczywiście podzieliłabym się przepisem ale szarańcza zjadła zanim zrobiłam zdjęcia...ich się nie da opanować,więc zrobię ponownie to danie i najpierw zrobię zdjęcia a podam krzyknę obiad:)Ibędę mogła się podzielić z Wami i zdjęciami potrawy i przepisem:)Agnieszko,wielkie dzięki!!!Za wszystko!!!Ale najbardziej za miłe słowa:)
Przyjemność trzecia.....dostałam lalki,niesamowite a szyje je nasza koleżanka....patrzenie na tą cudną niebieską lalkę sprawia mi wielką przyjemność,od kilku dni powinna byc w sklepie ale nie umiem ją tam zabrać...tak pięknie wygląda w mojej kuchni,że jeszcze sobie tu posiedzi...a od przyszłego tygodnia niech sobie siedzi na sklepowym biurku....Zobaczcie jakie cuda szyje Danusia,jaki ma wielki talent!!!I już się nie mogę odczekać gdy dostanę kolejne lalki do mojego sklepu!!!

A te buciki....same zobaczcie:
Przyjemność czwarta...kwiaty,jest koniec zimy i jak zawsze brakuje mi kwiatów...w tym tygodniu wyszło u nas słońce i od razu moja córcia umyła okna w  kuchni a ja zadbałam o kwiaty,zeszłam do kwiaciarni i moja koleżanka pomogła mi zrobić stroik,który cieszy moje oczy:)Bardzo Ci dziękuję!!!Same zobaczcie okno w wiosennej odsłonie:






Przyjemność piąta....dobra kawa i świeżo upieczone ciasteczka!!!Mimo,że często robię dla moich ukochanych bliskich słodkości prawie ich nie jem ..ale nie tym razem!!!W końcu mogłam wypróbować przepisy Doroty z jej cudownej książki i okazały się pyszne,dzisiaj przedstawię Wam ciastka z masą kajmakową i z dżemem ale już jutro,może pojutrze pokażę Wam coś niesamowitego co właśnie się studzi u mnie w kuchni....snickersowe babeczki:)))A ciastka Doroty są bardzo łatwe do zrobienia i bardzo ale to bardzo pyszne!!!
CIASTECZKA Z DULCE DE LECHE I CZEKOLADĄ  DOROTY ŚWIĄTKOWSKIEJ
SKŁADNIKI:
-170 gr mąki
-100 gr masła
-100 gr dulce de leche czyli masy kajmakowej z puszki o smaku krówki,orzechów lub...co kto lubi:)
-4 łyżki drobnego cukru do wypieków
-1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
-100gr posiekanej czekolady 
PRZYGOTOWANIE:
Mało i masę kajmakową z cukrem utrzeć na gładką masę.NAstępnie dodać mąkę i waniliowy ekstrakt i ponownie zmiksować.Na koniec wsypać rozdrobnioną czekoladę i wymieszać.Z ciasta formować kulki wielkości orzecha włoskiego i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.Kuleczki spłaszczyć ręką.Zachować odległość pomiędzy nimi bo trochę się rozpłaszczą:)Piec w piekarniku nagrzanym do temp.190st przez 13 minut.A gdy ostygną od razu zjeść!!!Są przepyszne!!!

CIASTKA Z DŻEMEM
SKŁADNIKI:
-300gr mąki
-50 gr mąki ziemniaczanej
-220 gr masła w temp pokojowej
-100 gr cukru pudru
-2 żółtka
-1 łyżeczka estraktu z wanilii
-szczypta soli
-kilka łyżeczeczk dźemu-ulubinego:)
PRZYGOTOWANIE:
Masło i cukier utrzeć w mikserze,Dodać żółtka oraz ekstrakt z wanilii i znowu zmiksować.Do masy maślanej dodać mąkę przenną i ziemniaczaną oraz sół.Całość dokładnie nwymieszać.Przełożyć do rękawa i na blachę wyłożoną papierem wycisnąć ciasto w formie kwatków.Ja w rękach formowałam kulki,w środku robiłam dziurkę i na koniec nożykiem zrobiłąm nacięcia!!!W końcu liczy sie inwencja własna.Na środku ciastka kładziemy odrobinę dżemu.Pieczemy  w temperaturze 180 st przez 12 minut.Studzimy i częstujemy rodzinkę!!!A tak wyglądały moje:


Przyjemność szósta...dobra,ba bardzo dobra książka.Jakiś czas temu poleciłam Wam zbiór feletonów :"Jesteś cudem"o szczęściu i życiu,dziś kolejna książka tej niesamowitej autorki!!!"Bóg nigdy nie mruga"Książka o tym:Jak żyć!!!Dawno nie czytałam tak mądrych przemyśleń...autorka sama wie jak żyć,przeżyła ciężką chrobę i dopiero wtedy zrozumiała co jest ważne w życiu a my dzięki niej możemy o tym dowiedzieć się  nie doświadczając traumy choroby a czytając jej myśli...Polecam bardzo tę książkę!!!

 I obie części:
Przyjemność siódma...chyba najważniejsza....One są w użytku!!!Znowu!!!Dzisiaj miałam ogromną przyjemność założyć je i zapomnieć o wszystkim....czego i Wam życzę!!!Bo spacerowanie,truchtanie i bieganie w pięknym słońcu to największa przyjemność!!!

I to już koniec o przyjemnościach....mam nadzieję,że i Wy takie miałyście,bo przecież nie można żyć samymi smutkami,zmartwieniami i innymi szarościami:)Jak dla mnie najważniejsze,że słońce wyszło,temperatura rośnie i przyroda budzi sie do życia.Wczoraj służbowo byłam w mojej ukochanej Warszawie i zaszokowało mnie jak tam ciepło i miło,u nas na północy jeszcze nie jest tak pięknie ale wracając  samochodem gdzieś na wysokości Olsztyna zobaczyliśmy klucz powracających ptaków...więc już nie będzie zimy!!!Będzie wiosna i tego się trzymajmy.
W związku z tym,że wczoraj mnie nie było a przes dwa dni odcięli mnie od internetu,lecę poczytać Wasze posty i to będzie ostatnia moja przyjemność!!!
A jutro najdalej pojutrze pokażę Wam za co kochamy Snickresy!!!Buziaki!!!

wtorek, 18 lutego 2014

WIELKA PROŚBA O POMOC

Dzisiaj miałam pisać o czymś zupełnie innym,post miał byc o przyjemnych rzeczach ale właśnie dziś poznałam historię Elizy Banickiej i postanowiłam sama pomóc i poprosić Was o pomoc.Idea jest prosta,aby pomóc należy przesłać własnoręcznie zrobioną lalkę,lub inny przedmiot,które są wystawiane na allegro.Wiem,że wiele z Was szyje,wiem że macie dobre serca,więc mam nadzieję,że sie uda.Proszę Was o przekazanie tej historii dalej,bo wiem,że im więcej osób się o tej akcji dowie,tym większa szansa na życie dla Elizy.W głowie mi się nie mieści,że nasi politycy,ministrowie,urzędnicy nic nie zrobili,nie pomogli rodzinom,które są w takiej sytuacji.Człowiek wobec instytucji i urzędów  jest taki bezbronny,tym bardziej jestem pełna podziwu dla rodziców Elizy,nie załamali się i podjęli działanie.Poniżej kilka słów o  rodzinie Elizy i ich tragedii:


Ze strony wp.pl,która włączyła się w akcję:

Jedno opakowanie leku Zavesca kosztuje tyle, co samochód – ok. 33 tys. zł. Rodzice chorujących dzieci sami muszą walczyć o pieniądze. Ministerstwo Zdrowia odmawia refundacji. 

Lekarz: - Mam dla państwa dobrą i złą wiadomość. 
Rodzice chorego na Niemann-Pick typu C Michałka: - Poprosimy zacząć od tej dobrej. 
Lekarz: - Jest lek na chorobę państwa syna. 
Rodzice: - A ta zła? 
Lekarz: - I tak państwa na ten lek nie stać. 


Michałek zmarł w listopadzie 2008 roku w wieku 14 lat. Choroba przebiegła drastycznie i szybko. Chłopiec przestał mówić, potykał się, przewracał. Miał coraz mniejszy apetyt, aż w końcu całkowicie przestał jeść. Pokarmy wprowadzano mu przez rurkę w żołądku. Kolejna rurka, tym razem tracheotomijna, pojawiła się, kiedy Michałek przestał samodzielnie oddychać. Następnie zamieniono ją na respirator. Przez cały czas chłopiec miał świadomość tego, że umiera. 

W 2005 roku od lekarza prowadzącego rodzice Michałka, państwo Baniccy, usłyszeli dobrą wiadomość: jest lek na chorobę ich syna. Zavesca była jednak środkiem trudno dostępnym, nie refundowanym, a koszt jednego opakowania wahał się w granicach ceny samochodu. Rodzice słali kolejne pisma do ministerstwa, prosili o pomoc. Leku nie udało im się jednak zdobyć. Krótko po śmierci Michalka, Baniccy uzbierali na swoim koncie tyle, że starczyłoby akurat na pierwsze opakowanie. 

Jeszcze w trakcie choroby syna Baniccy wykonali badania genetyczne pod kątem Niemanna-Picka typu C u swoich dwóch córek: Elizy i Zuzi. Choć obie rozwijały się wzorowo, wyniki były szokujące: chorobę genetyczną miała młodsza córka, Eliza. Pierwsze drżenia rąk u dziewczynki pojawiły się już w zerówce. W drugiej klasie szkoły podstawowej zaczęły się napady padaczki. Baniccy nie chcieli wyjść ze swoimi problemami przed dom, prosić obcych ludzi o pomoc, ale jeszcze bardziej przerażała ich śmierć kolejnego dziecka. W 2009 roku odbył się koncert na rzecz Elizy. Dochód był na tyle duży, że finansował pół opakowania Zaveski. Rozgłos jaki wokół koncertu powstał, pozwolił sfinansować kolejne pół opakowania. 

Zavesca nie leczy choroby, ale pozwala spowolnić czy wręcz zatrzymać jej objawy. A choroba jest podstępna. Szkodliwe ilości tłustej substancji (lipidy) gromadzą się w śledzionie, wątrobie, płucach, szpiku kostnym i mózgu. Problemy stają się więc widoczne, kiedy ogromna ilość tłuszczy magazynuje się w mózgu uszkadzając go i hamując jego prawidłowe funkcjonowanie. Dziecko staje się dysfunkcyjne. Często Niemann-Pick typu C określany jest mianem dziecięcego Aizhaimera. 

Od pięciu lat Baniccy sami organizują środki finansowe na zakup leku dla Elizy. Koszt jednej tabletki to 400 zł, a takich tabletek dziewczynka musi brać aż cztery w ciągu dnia. Jedno opakowanie starcza na trzy tygodnie. – To jest życie w ciągłym, ogromnym stresie. Pierwszą myślą, kiedy rano wstanę jest: czy uda mi się zdobyć potrzebne pieniądze na Zavescę? Nie umiałbym spojrzeć córce w oczy i powiedzieć, że kolejnego opakowania już nie dostanie. Była świadkiem tego jak jej brat umierał. Wie więc, z czym nieleczenie tej choroby się wiąże, a nieleczona choroba postępuje bardzo szybko - mówi Dariusz Banicki, ojciec Elizy. 
Od pięciu lat dziewczynka żyje dzięki pomocy Polaków. Przede wszystkim sponsorów, którzy cyklicznie dokładają się do leczenia. Nie są jednak związani żadną umową, więc w każdej chwili mogą przestać współfinansować leczenie. Prowadzona jest też akcja "Lalki dla Elizy". Ludzie z różnych środowisk – w tym m.in. wolontariusze w zakładach pracy, harcerze, uczniowie czy więźniowie z zakładów karnych – szyją lalki, które potem wystawiane są na aukcji. Dużym wsparciem dla rodziców jest też 1% podatku. 

Od 2006 roku Baniccy starają się o finansowanie Zavesci ze środków Ministerstwa Zdrowia. Niestety bezskutecznie. Od 2009 roku o refundację Zavesci starają się już w ramach stowarzyszenia rodziców dzieci cierpiących na Niemann-Pick typu C. Na liście jest około 30 nazwisk cierpiących na tę chorobę osób, z czego większość to dzieci. 

Baniccy starają się nie zamykać w domu, a serce i pomoc Polaków, oddawać. To dlatego zaangażowali się wolontariat. Mama Elizy, wraz ze starszą córką, raz w tygodniu odwiedza dom dziecka, pomaga dzieciom pokrzywdzonym, a pan Dariusz jest wolontariuszem w fundacji działającej na rzecz pomocy dzieciom. – Chcemy mieć poczucie spłacenia długu. Skoro ludzie inwestują w naszą córkę, my też chcieliśmy w jakiś sposób zaangażować się na rzecz drugiego człowieka – tłumaczy pan Dariusz. 

Dodam od siebie,że takich historii jest więcej-odsyłam do artykułu na wp.

Czasami myślimy jak nam źle,jakie mamy problemy a potem gdy czytamy o takiej tragedii to wstyd,że narzekamy na swoje życie.nie wiem co rodzice Elizy muszą czuć,nie wiem jak trudne jest ich życie gdy muszą patrzeć jak córka choruje ale wiem,że trzeba im pomóc.Bo jeśli nie my to kto?

Jeśli chcecie kupić lalki i inne przedmioty podaję stronę na allegro:

http://allegro.pl/lalka-karolka-1530-aukcja-charytatywna-dla-elizy-i3948745107.html

http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=24617750

A tu szczegóły dla tych,które chciałyby uszyć lalkę:

http://elizabanicka.pl/lalki

Tu informacja dla tych,które chciałyby wpłacić pieniądze:

http://elizabanicka.pl/jak-pomagac

Ja postanowiłam pomóc choć drobną wpłatą i przesłaniem kilku lalek,które mam,bo nie mogę przejść obojętnie....wiem,że Wy też nie będziecie mogły...i pomożecie.Z góry bardzo dziękuję!


czwartek, 13 lutego 2014

POMYSŁ NA KOLACJĘ WALENTYNKOWĄ

Witajcie po kilkudniowym milczeniu,niestety wpadłam w czarną dziurę i tyle na ten temat,nie będziemy się rozpisywać:)Każdy tak ma:)Ale trzeba się spiąć i iść dalej.A co jest dobre na smutki?Na pewno kolacja we dwoje,w związku z tym,że jutro są Walentynki i czy się ten dzień podoba czy nie większość z nas z niecierpliwością wyczekuje kwiatka,czułości,prezentu,miłego komplementu czy współnej kolacji.Ja też wolę gdy uczucia są wyrażane spontanicznie a nie na baczność ..bo mamy święto,mimo to miło będzie spędzić ten wieczór z mężem,z którym lubię spędzać czas i z przyjaciółmi:)Już się cieszę na ten wieczór.A dla tych,którzy zostają w domu mam propozycję na koalcję,możecie skorzystać już z zastawionego stołu:)

Do dekoracji wykorzystałam miseczki Ib Larsena z jabłkami,szeroką wstęgę z serduszkami i piękne serwetki w kropy.I oczywiście obowiązkowo czerwone świece....
A co proponuję na kolację?Jeśli nie umiemy zrobić shushi tak modne teraz,nie chcemy zajadać się tuczącą kaczką a chcemy podać coś lekkiego i pysznego polecam sałatkę z gruszką.To nie jest mój przepis a francuskiego kucharza znanego z programów kulinarncyh TVN-u:)))A przepis oczywiśćie trochę zmieniłam,dostosowując smakowo do mojej rodzinki:
SKŁADNIKI
-sałata lodowa(może być każda inna,mix sałat,szpinak-to co lubicie
-3/4 szklanki orzechów włoskich
-1 szt serka pleśniowego niebieskiego-ma chyba 150 gr
-4-5 gruszek
-10-15 plastrów mocno wędzonej na surowo szynki
-sok z 1 pomarańczy
-sok z jednej cytryny
-brązowy cukier
-sos gruszkowy vinegret
-sól,biały pieprz
-dwie łyżki oliwy z oliwek
WYKONANIE:
Umytą i osuszoną sałatę kroimy w kostkę,Szynkę kroimy na cieńkie paseczki,wykładamy ją na blachę i pieczemy kilka minut w piekarniku w temp.250 stopni.Gdy szynka będzie chrupka,wyciągamy z piekarnika.W wodzie z sokiem z cytryny i odrobiny brązowego cukru gotujemy gruszki około 15 minut.Gdy ostygną odkrawamy skórkę i kroimy w kostkę.W drobniutką kostkę kroimy również ser pleśniowy.W blenderze mielimy lub rozbijamy orzechy na drobne częśći.Wkładamy do miski część sałaty,dokładamy ser,orzechy i szynkę.Polewamy łyżką oliwy i sosem składającym się z  soku z pomarańczy oraz dwiema-irzema łyżeczkami sosu gruszkowego.mieszamy delikatnie składniki i przekłądamy na talerze,na których kładziemy wcześniej pozostałą cześć sałaty.Polewamy łyżką oliwy i jeśli macie ochotę resztą sosu.Podajemy z ciepłymi bułeczkami,ja moje posmarowałam sosoem pomidorowym i posypałam oregano....pyszne!!!Bardzo lubię sałatki i myślę,że to dobry pomysł na kolację we dwoje!!!



Przepis na bułeczki znajdziecie tu:
http://smakzycia1.blogspot.com/2012/12/chleb-razowypszenne-buki-i-pieczen.html

Życzę Wam miłego piątkowego wieczoru i jeśli będziecie miały czas polecam Wam wyjście do kina na film:Jesień w hrabstwie Osage.Dawno nie widziałam tak dobrego filmu,tak dobrze zagranego przez wszystkich aktorów.Nawet mała rólka zagrana była perfekcyjnie a sama Meryl Strep to królowa ekranu,tak zagrała chorą uzależnioną od leków,na granicy szaleństwa,trudną matkę,nieszczęśliwą kobietę tak,że mogłabym po zakończeniu filmu z godzinę stać i jej klaskać oddając hołd.Uważam,żę to oskarowa rola i powinna dostać kolejną statuetkę.W tej chwili nie ma lepszej aktorki!!!Ale to udowodniła już dawno.Muszę powiedzieć,że Julia Roberts również pokazała klasę i sztukę aktorską i jak poprzednio nie mogłam zrozumieć dlaczego dostała Oscara za przyznajmy dość średnią rolę Erin Brockovich.ZA to z czystym sumieniem mogę Wam polecić jeszcze jeden film z nią w roli głównej i moim ulubionym aktorem Tomem Hanks,idealny na walentynkowy wieczór:Larry Crowne-uśmiech losu.Piękny i ciepły film o wzruszającej historii i wspaniałym człowieku.

sobota, 8 lutego 2014

KILKA NOWOŚCI W SKLEPIE I W MOJEJ BIBLIOTECE

Właściwie mogłabym podzielić dzisiejszy post na dwa ale tak bardzo chcę się z Wami podzielić nowościami z obu dziedzin,że nie mogę czekać,więc post będzie długi.Zrobiłam po zimowej przerwie pierwsze zakupy do  sklepu i chciałam pokazać Wam pierwsze drobiazgi.Będzie takich postów więcej,bo powoli szykuję otwarcie nowego sezonu wiosennego w sklepie stacjonarnym a co za tym idzie będzie nowe w sklepie internetowym.Już wiem,że w tym roku będzie dużo drobiazgów w kolorze bieli,ale tych i w zeszłym roku było sporo,jednak coś się zmieniło.Do bieli doszły pastele,mięta,róż,błękit i inne odcienie i takie kolory już niedługo będą u nas w sklepie.A dziś na początek kilka śliczności:
 Jeśli chciałybyście wstążki nie tylko te widoczne na zdjęciach piszcie do mnie.
Domek na świeczkę:
 Konik:

 Klatka ze szklanym kloszem:
 Duży słoik na np ciasteczka:
 Wszystkie słoiki:
 Małe słoiki:

 Mam nadzieję,że spodobały sie Wam moje sklepowe zakupy,jeśli miałybyście ochotę na te drobiazgi to od poniedziałku będą w sklepie na stronie:  http://domzogrodem.com/  a jeśli macie pytania piszcie,email podany jest na moim blogu,jednak w razie czego podaję:info@domzogrodem.com.
Wiem,że pytałyście o białą klatkę,która jest również na dzisiejszych zdjęciach,będę je miała w przyszłym tygodniu.

A teraz druga część posta....książki.Wiecie jak je lubię,więc dziś polecę Wam kilka ,w tym jedną,jedyną w swoim rodzaju.Czytam dużo książek i niewiele zapada mi w pamięć,choć jest kilka o których nigdy nie zapomnę.A do nich należą:Alchemik,Być przyzwoitym,Jeździec miedziany,Pożegnanie z Afryką,Pachnidło,Ostatnia królowa, Dom duchów,Władca pierścieni  i jeszcze kilka.Niestety ostatnio coraz częściej książki mnie rozczarowują ale nie tym razem!!!Wszystkie przeczytane były świetne ale dwie wyjątkowe.Piersza z nich to Złodziejka książek.Gdy widziałam informacje o filmie,chciałam pójść do kina,ale w poprzednim tygodniu musiałam zakupić buty córce i pojechałam do centrum handlowego,obok sklepu obuwniczego jest Empik,więc jak tam nie wejść???No przecież przechodzę obok drzwi,więc nogi same niosą.Muszę przyznać,że nawet gdy jadę do sklepu po drugiej stronie centrum,nogi też mnie niosą tak abym nadłożyła drogi i przeszła koło Empiku:)I zawsze wchodzę,żeby tylko popatrzeć...i wychodzę często z książką.Są tacy co mnie bardzo krytykują za ilość posiadanych i kupowanych książek,ale ja inaczej nie umiem:)Choć w ostatnim roku kupiłam bardzo mało książek,bo faktycznie nie ma gdzie je układać.Zresztą same zobaczcie,kiedyś już pokazywałam:
http://smakzycia1.blogspot.com/2012/11/ksiazka-moja-miosc.html
Na schodach już jest ich teraz więcej:)

Ale wracam do zakupów.Kupiłam "Złodziejkę książek".I już pierwsze kartki mnie zachwyciły.Piękna jest nie tylko historia,nie tylko dziewczynka,która bardzo mi przypomina mnie bo kocha książki ponad wszystko i mogłaby spędzać dni tylko czytając,ale sposób pisania,niesamowite podtytuły,słowa klucze,słowa symbole,wybieganie w przyszłość narratora i oczywiście sam narrator który jest.....nie nie powiem Wam:)Bo bardzo chcę,żeby jak najwięcej z Was sięgnęło po tę pozycję.Zaskakujące jest dla mnie,że australijski pisarz tak wiarygodnie opisał hitlerowskie Niemcy.Marek Zusak nieprawdopodobnie oddał atmosferę niemieckiego miasteczka w przededniu i w  trakcie wojny oraz zachowań niemców.Tylko raz czytałam podobnie wzruszającą książkę,którą zresztą kiedyś Wam polecałam.To trylogia:Pozwólcie nam krzyczeć Stanisławy Fleszarowej Muskat.'Złodziejka książek wzrusza do łez,jeśli zaczniecie ją czytać,pamiętajcie o chusteczkach,ponieważ wiele razy będziecie ich używać.Nie wiem jaki jest film,kiedys często krytykowałam filmy realizowane na podstawie moich ulubionych książek ale po obejrzeniu"Pachnidła" nie obawiam się już przenoszenia literatury na ekran,bo okazuje się,że nawet zapach można pokazać w filmie."Złodziejka książek"na pewno skradnie Wasze serca!!!
A przy okazji okazało się,że moja córka już w gimnazjum dostałą tę książkę jako prezent na zakończenie szkoły i była pewna,że ja ją czytałąm!!!Ona również jest nią zachwycona.

 Ta książka to prawdziwa perła,jej autorka Regina Brett w swoich opowieściach uczy nas,że nasze szczęście zależy tylko od nas i od naszych decyzji,wyborów.A cuda sie zdarzają i to codziennie.Ta książka natchnie Was do zmian w swoim życiu na lepsze,zainspiruje do wzięcia wielu spraw w swoje ręce.Pomoże wątpiącym i nieszczęśliwym:)Taka specjalna terapia!!!Ta amerykańska pisarka napisała jeszcze jedną książkę,którą chętnie również przeczytam:Bóg nigdy nie mruga.Świetny tytuł:)I pewnie treść równie ciekawa:)
 Książka o gotowaniu i uczuciach....tyle wiadomości ode mnie.Resztę musicie same przeczytać.Warto!!!
 Zazwyczaj nie kupuję i nie czytuję typowych romansów,ale gdy jestem chora lubię sięgnąć po taką pozycję.Najczęściej po książki Nory Robert,bo oprócz uczuć,często ma świetne wątki kryminalne.tak jest i w tej książce.Umiera właściciel wielkiego i dochodowego rancza,na pogrzebie pierwszy raz spotykają się jego trzy córki,żyją w zupełnie innych światach,nagle spada na nich wiadomość,że wszystkie otrzymują ranczo ale oczywiście jest ale:muszą rok mieszkać razem i oczywiście na ranczo.A to najmniejszy problem z jakim się zetkną.Ktoś zaczyna zabijać w okrutny sposób zwierzęta potem ludzi,ktoś inny czyha na jedną z sióstr....na szczęście wszystko kończy sie dobrze:)Jak zawsze w takich książkach:)
 Od lat chciała przeczytać biografię Walta Disneya,człowieka,który zmienił oblicze filmu i który miał ogromny wpływ na światowy film.Dla mnie to geniusz.Jaki był prywatnie?Jak dotarł na szczyt?Skąd czerpał pomysły?W zwiążku z nowym filmem"RatującPana Banksa" na który oczywiście się wybieram,wznowiono biografię Disneya.Czyta się ją z wypiekami na twarzy.Bardzo polecam,tym bardziej,jeśli tak jak ja lubicie biografie wybitnych ludzi.

Mam nadzieję,że ktoś z Was dotarł do końca i nie zasnął:)Następny post będzie kulinanry o sałatce z gruszką:)Jeszcze na koniec dziękuję nowym obserwującym mnie,mam nadzieję,że spodoba Wam sie u mnie:)