wtorek, 20 listopada 2012

CO W ŻYCIU JEST NAJWAŻNIEJSZE....LUDZKI ODRUCH

Dzisiaj kolega zamieścił na facebooku piękną historię...tak mnie poruszyła,że postanowiłam ją Wam przedstawić.Tak często w pogoni życia nie dostrzegamy ludzi obok lub nie zauważamy ważnej chwili....Być może moglibyśmy zmienić kogoś los,poprawić humor,sprawić by miał dobry dzień ale nawet nie ze złej woli mijamy ludzi i nie zauważamy istotnych rzeczy.....Być może czasami jesteśmy tak bardzo skupieni na swoim życiu,swoich radościach ale głównie swoich problemach,że nie widzimy,że są obok nas ludzie,którym dzieje się źle,dużo gorzej niż nam......Dlatego nie warto skupiać sie tylko na sobie......


LEKCJA DLA NAS WSZYSTKICH

Taksówkarz z Nowego Jorku napisał:

Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie.
 Był późny wieczór, pomyślałem że klient się rozmyślił i wrócę do "bazy"... ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem. "Minutkę!", odpowiedział wątły, starszy głos. Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze...

Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska , na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych.

U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału.

Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem.

"Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?", zapytała. Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie.

Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika.

Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość. "To nic", powiedziałem, "Staram się traktować moich pasażerów w sposób, w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę."

"Och, jesteś takim dobrym chłopcem" , odrzekła. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała: "Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?

"To nie jest najkrótsza droga", odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty.

"Och, nie mam nic przeciwko temu", powiedziała. "Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum..."

Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły. "Nie mam już nikogo z rodziny", mówiła łagodnym głosem. "Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele..."

Wyłączyłem licznik... "Którędy chce Pani jechać?"

Przez kilka godzin jeździliśmy po mieście. Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy.

Jechaliśmy przez okolicę, w której żyła z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła bym zatrzymał się przed magazynem meblowym który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna.

Czasami prosiła by zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu, i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa.

Gdy pierwsze promienie Słońca przełamały horyzont, powiedziała nagle "Jestem zmęczona. Jedźmy już proszę". Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to był niski budynek z podjazdem, tak typowy dla domów opieki.

Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi..

Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim.

"Ile jestem panu winna?" Spytała, sięgając do torebki.

"Nic", powiedziałem.

"Trzeba zarabiać na życie", zaoponowała.

"Są inni pasażerowie," odpowiedziałem.

I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno.

"Dałeś staruszce małą chwilę radości", powiedziała. "Dziękuję".

Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka .. Za mną zamknęły się drzwi - był to dźwięk zamykanego Życia ..

Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów.Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca, lub niecierpliwy aby zakończyć jego zmianę? Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał?

Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu.

Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia.

Tymczasem Piękne Chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną. Nie przegapmy ich..

6 komentarzy:

  1. Historia wyjątkowo mnie wzruszyła.....aż łza spłynęła po policzku....Przypomniałaś mi tym mojego Tatę.Zmarł za granicą naszego kraju.Przewozowa firma pogrzebowa przywiozła Tatę do Polski.Nie chcieliśmy by jechali bezpośrednio do domu pogrzebowego.Poprosiliśmy by przejechali kolo rodzinnego domu...takie pożegnanie....Dołożyli parę kilometrów, ale czułam, wiedziałam,że Tata tego chciał....Ależ zrobiło mi się smutno...
    -------
    Bardzo sympatyczny blog.Czy rzeczka nad morzem, o której pisze wcześniej, to Piaśnica?wpływająca w Dębkach do morza?
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałabym,aby było Ci smutno....ja też straciłam Tatę w dość tragicznych okolicznościach i choć mija 10 lat bardzo za nim tęsknię...
      ----------
      A co do rzeczki to już Ci opisałam....BRAWO!!!To oczywiście najpiękniejsza plaża w okolicy i Piaśnica,wpadająca do morza:)Często tam bywam.

      Usuń
  2. Ale się wzruszyłam!!!
    Piękna, ale jednocześnie smutna historia. Tak pędzimy do przodu, narzekamy na wszystko i wszystkich dookoła...Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak skąpo wyposażył innych los...
    Dziękuję Beata za ten post.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny raz się wzruszam, bo już czytałam tę historię wcześniej.

    OdpowiedzUsuń
  4. piękna historia i taka prawdziwa, teraz świat patrzy tylko na to co młode i "piękne", temat starzenia, choroby, śmierci to tabu...a przecież to też element prawdziwego życia i tak niewiele wystarczy czasem, by uszczęśliwić drugiego człowieka, choć na chwilę...

    OdpowiedzUsuń
  5. Historia piękna i prawdziwa. Zmusza do refleksji nad tym, co ważne.
    Dziękuję Ci kochana za tyle ciepłych słów...p.s. nie czytaj "Metra", to podobno katastroficzna i mroczna wizja świata;). Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń